Kobo, Nubian Desert, Sahara Sand i Golden Light

Witajcie.

Marka Kobo nigdy mi się dobrze nie kojarzyła. Już na samym początku, gdy w Naturze pojawiły się szafy z kosmetykami miałam z nią niemiłe starcie. Wszystko za sprawą podkładu matującego  o topornej, gęstej konsystencji, który nakładało się na twarz niczym zaprawę murarską. Wystarczył ten jeden kosmetyk by całkowicie zrazić mnie do marki. Oczywiście próbowałam ponownych prób zaprzyjaźnienia się z jej kosmetykami - padło na cienie. Prawie jak Inglot a o wiele tańsze. Jednak "prawie" robi wielką różnicę. Cienie jak dla mnie były za twarde i suche i nie nadawały się domalowania. Koniec. Od tamtej pory zaczęłam omijać firmę szerokim łukiem i żadne nowości oraz promocje nie dały rady mnie skusić...



A mimo tego sięgnęłam po kosmetyki Kobo. Dlaczego? Przez przypadek. Szukałam pigmentu, który będę mogła wykorzystać w makijażu ciała. No pech chciał,że akurat ta marka miała takie pigmenty które najbardziej mnie zachwyciły. Przy okazji wpadł mi w oko puder ze złotymi drobinkami, idealny do rozświetlania ciała, no i bronzer w chłodnym odcieniu...No trudno. Kupiłam.

W domu patrzyłam na zakup zagryzając wargi. Warto czy nie warto? Pomalowałam oko pigmentem - cudne. Użyłam rozświetlającego pudru na koleżance - ale efekt! Oj...chyba trzeba się przeprosić z marką. Na to wszystko na profilu FB Daniela Sobieśniewskiego pojawiła się informacja o nowości Kobo - idealny bronzer, bez ceglastych tonów w ciemnym odcieniu. No po prostu cud malina. Poszłam i kupiłam...

Jak już się zachwyciłam i przeprosiłam to wypadałoby coś powiedzieć na temat sprawców mojego "odfochania".



Matt Bronzing & Contouring Powder Sahara Sand

Idealny dla posiadaczek jasnych karnacji w ciepłych odcieniach. Jest miękki, dobrze napigmentowany i można go stopniować nie robiąc sobie przy tym krzywdy na twarzy. Dobrze się rozciera nie tworząc plam.Jest matowy o satynowym wykończeniu. Mam wrażenie,że mimo zapewnień posiada pomarańczowe tony, przynajmniej u mnie się tak prezentuje. 





Matt Bronzing & Contouring Powder  Nubian Desert

Kosmetyk stworzony dla posiadaczek ciemnej karnacji marzących o idealnie wykonturowanej buzi. Podobnie jak straszy brat, Nubian jest miękki, dobrze napigmentowany, nie tworzy plam przy blendowaniu i co najważniejsze - nie ma sinych tonów! Dla mnie to idealny bronzer, którym bez problemu wyszczuplam sobie buźkę.





HIGHILIGHTER POWDER Golden Light

Subtelne rozświetlenie bez efektu "kuli dyskotekowej". Idealnie nadaje się nawet do makijażu codziennego gdy pragniemy nadać cerze blasku. Posiada złote tony, które sprawią wrażenie skóry muśniętej słońcem ( pięknie wygląda na opalonej skórze). Ja użyłam go do rozświetlenia dekoltu i ramion znajomej, która miała być druhną. Była bardzo zadowolona z efektu.




Podobnie jak w przypadku pozostałych kosmetyków Kobo, pudry zamknięte są w  estetycznych, aczkolwiek minimalistycznych  opakowaniach. Wykonane z solidnego plastiku z przezroczystym wieczkiem co bardzo lubię w kosmetykach bo mogę ocenić jego zawartość. 





Wszystkie trzy sprawują się bardzo dobrze. Podoba mi się ich konsystencja, która jest miękka dzięki czemu produkt bez problemu nabiera się pędzlem i rozciera na twarzy.

Cena: ok.20zł/10g
Dostępność: drogerie Natura

Zacznę przychylnym okiem patrzeć teraz na produkty Kobo. Może znowu trafię na jakąś perełkę. A Wy skusiłyście się już na któryś puder?

Pozdrawiam

Udostępnij ten post

9 komentarzy :

  1. Mam całą trójkę, ale najbardziej pokochałam Nubian Desert ;) Najchłodniejszy z wszystkich bronzerów ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyskie trzy bym chciała :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja na razie mam sahara sand, ale nubian desert też na pewno kupię ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że ja również będę musiała przeprosić się z tą marką :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam oba bronzery!:))) Są świetne!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też jakoś nigdy nie przepadałam za Kobo, choć baza pod cienie mi pasowała;) samych cieni natomiast nie miałam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam Saharę i bardzo ją lubię, ale na pewno skuszę się też na Nubian desert, bo czasem kiedy potrzebuję mocniejszego modelażu (np na występ) Sahara jest juz niewystarczający. Matowe cienie też mnie trochę zawiodły, natomiast muszę Ci powiedzieć, że perłowe są naprawdę fajne, mają trochę mokrawą konsystencję, wiec fajnie przylepiają się do oka ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam tych produktów, ale mam kilka cieni z Kobo i spisują się bardzo dobrze ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz i zachęcam do dalszej dyskusji.