Pocałunek Słońca od Full Mellow

Witajcie.

Nie jestem wielką fanką mazideł do ciała. Codzienne wcieranie balsamów itp. to nie dla mnie. Jestem zbyt leniwa, mam mało czasu no i zapominam. A balsamów, maseł, jogurtów cała szafa...Wszystko napoczęte, czeka na koniec daty ważności..Jednak czasem trafiają się kosmetyki, którymi mocniej się zainteresuję i od razu chce je przetestować. Tak właśnie było z lotionem Sun Kiss od Full Mellow, którego wykończyłam od razu...




Wyjątkowo zacznę od konsystencji, która na pewno nie przypomina lotionu. Jest zbita, trudno wydobyć kosmetyk ze słoiczka, lubi się kruszyć i tworzyć coś jak wiórki. Mi bardziej kojarzy się z puszystym masłem albo mocno zmrożonymi lodami. I w sumie tak jak lody się zachowuje - pod wpływem ciepła (ja brałam trochę i rozcierałam najpierw w rękach) rozpływa się po skórze dając tępy poślizg. To co najbardziej skradło moje serce podczas jego używania to "odparowywanie" olejków zawartych w masełku. Gdy się mu przyjrzymy zauważymy na powierzchni kropelki, jakby ktoś je spryskał wodą. Na skórze te olejki czynią cuda - natłuszczają nawet najbardziej wysuszoną skórę, nawilżają ją na długo i odżywiają. Przez jakiś czas utrzymuje się lekko tłusta warstwa,która z czasem jednak się całkowicie wchłania pozostawiając nasze ciało gładkie i miękkie w dotyku.


Kolejnym atutem "lotionu" jest zapach. Słodki, owocowy, rześki, otulający... Jednym słowem cudowny! Ja wyczuwam lekką nutkę mango dzięki zawartości mango butter. Aż ma się ochotę jeść do łyżkami.
No i najważniejsze - skład. Chyba nie można sobie wymarzyć lepszego składu niż ten w kosmetykach od Full Mellow: Mango Butter, Cocount Oil, Shea Butter, Vitamin E, Beewax, Organic White Tea, Grapefruit Seed Extract, Gold Powder, Fragrance Oil. Czyż nie brzmi on doskonale? Zero chemii, sto procent natury zawarte w 150ml. Mało? Uwierzcie,że to jeden z najbardziej wydajnych kosmetyków jakie miałam. Jedyny minus to bardzo krótka data ważności,ale nie ma co się dziwić w przypadku kosmetyków naturalnych.



Podsumowując: Sun Kiss to 150ml szczęścia zamknięte w niepozornym plastikowym słoiczku. Mimo,że początki były trudne ( na prawdę ciężko było go wydostać ze słoiczka i gładko rozetrzeć po skórze) z czasem pokochałam go całym sercem i pewnie jeszcze się na niego skuszę!

Pozdrawiam

Udostępnij ten post

10 komentarzy :

  1. Faktycznie nietypowa konsystencja, ale skład naprawdę fajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo mi się podoba :) Musi pięknie pachnieć :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdybym miałam oceniac kosmetyk po zdjęciu powiedziałabym, że to maska!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie zapaszek miał cudny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiałam go!
    Wykończyłam do samego końca i strasznie mi było żal jak zobaczyłam w tym słoiczku dno :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi super... Zwłaszcza jak opisujesz zapach :) a skład- wow! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. zapowiada się ciekawie :) a konsystencja intryguje :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz i zachęcam do dalszej dyskusji.