Dziś mam dla Was recenzję podkładu Ingrid Cosmetics, który mogłam sobie wybrać w ramach nowej współpracy z firmą Verona. Ciekawe jak się spisał? To kawa w dłoń i zapraszam do lektury :)
Profesjonalny kryjący podkład o właściwościach wygładzających, nawilżających i łagodzących podrażnienia. Zawiera ekstrakt z owocu granatu, dzięki czemu intensywnie odżywia, aktywuje procesy regeneracji oraz poprawia elastyczność i jędrność skóry.
Witamina E skutecznie opóźnia procesy starzenia oraz neutralizuje szkodliwe działanie wolnych rodników. Polisacharyd wyróżnia się wyjątkowo silnym i długotrwałym działaniem nawilżającym. Podkład zawiera filtry UV, które skutecznie chronią skórę przed negatywnym działaniem promieni słonecznych. Lekka formuła podkładu łatwo i równomiernie rozprowadza się, idealnie wtapia się w cerę, nie zatyka porów i pozwala skórze swobodnie oddychać.
Opakowanie podkładu to tubka o pojemności 30 ml wykonana z miękkiego tworzywa stojąca na zakrętce. Lubię jak kosmetyki wyposażone są w nakrętki bo wiem, że mogę je mocno dokręcić i produkt nie wyleje się w torebce lub kosmetyczce. Opakowanie jest lekkie, wygodne w użyciu. Otwór dozujący to mała dziurka, przez którą leci tyle kosmetyku ile zechcemy poprzez delikatne dociskanie tubki. Kolejnym plusem takiego opakowania jest możliwość rozcięcia gdy podkład się kończy by wydobyć resztki.Pewnie żadna z nas nie lubi wyrzucać na wpół pełnego opakowania, z którego nie da się już wygrzebać produktu.
Szata graficzna rzuca się w oczy przez zróżnicowanie kolorów, które ładnie ze sobą współgrają. Mamy tu czerń, róż, biel i srebro a także piękne róże, które nadają opakowaniu elegancji i kobiecości. Na pewno nie da się go nie zauważyć.
Konsystencja podkładu jest gęstawa,ale nie tępa, raczej kremowa. Jak rozetrzemy podkład na ręku to mamy wrażenie świetnego krycia, ale niech Was to nie zwiedzie. Dobrze rozciera się na twarzy, ale zauważyłam, że podkład ma tendencję do rozwarstwiania, szczególnie gdy rozcieramy go palcami. Pojawiają się wtedy jasne i ciemne smugi a także, co mnie zdziwiło, kremowe. Na początku myślałam, że może mój krem nie polubił się z podkładem i się zważył, ale za drugim razem gdy nie posmarowałam buzi kremem białe smugi także były. Polecam więc przy makijażu tym podkładem używać gąbeczki i nakładać go poprzez delikatnie wklepywanie a problem zniknie.
Zapach produktu jest delikatny, ledwo wyczuwalny co za pewne spodoba się osobom, które nie przepadają za perfumowanymi kosmetykami.
Ogólne wrażenia : Oczywiście nazwa kosmetyku "Profesjonalny podkład kryjący" może co niektórych zmylić. Może w przypadku osób, które nie mają widocznych problemów skórnych pokład spisze się świetnie tuszując drobne krosteczki. Jednak w moim gdy borykam się z bliznami i wykwitami trądzikowymi podkład kryje marnie. Do tego dochodzi problem z kolorem. Mam odcień 40 porcelanowy, najjaśniejszy, który jednak bardzo szybko ciemnieje co było dla mnie niemałym szokiem. I nie mówię tu o typowym utlenianiu się podkładu po paru godzinach tylko o momentalnym ciemnieniu jeszcze w trakcie robienia makijażu.
Powyższe zdjęcie jest tego dowodem. Oba zdjęcia były robione w odstępie dosłownie max. 5 minut. Oczywiście blogger zjadł kolor bo podkład po prawej w oryginale zrobił się dużo ciemniejszy. Mam bardzo jasną cerę i zawsze używam najjaśniejszych odcieni podkładów. Do tej pory zawsze słyszałam komentarz mojej mamy, że robię z siebie truposza ale gdy pomalowałam się podkładem Ingrid mama skrytykowała mnie za ciemną tapetę, która najwyraźniej odcinała się na szyi.
Żeby jednak nie wyszło, że tylko narzekam na ten produkt, znalazłam w niem także plusy, które mnie mile zaskoczyły.
Po pierwsze podkład dobrze wtapia się w skórę, nie tworząc efektu maski (pomijając ciemnienie). Nie zostawia on pudrowego nalotu na skórze co zauważyłam w przypadku innych podkładów, które szczególnie na brodzie i przy nosie zostawiają nalot jakbym zmieszała podkład z mąką. W tym podkładzie tego problemu nie ma. Idealnie stapia się z cerą. Kolejną zaletą podkładu, którą pokochałam jest niesamowite uczucie gładkości po jego nałożeniu. Używałam wielu podkładów i zazwyczaj zostawiały one na skórze lepką warstwę, przez co musiałam nakładać sporo pudru by się jej pozbyć. W tym przypadku, jeszcze przed przypudrowaniem buzia jest satynowa w dotyku. Nie ma tej lepkiej warstewki, tylko przyjemna gładkość. Dodatkowo, podkład nie ściera i nie spływa mimo wysokich temperatur ( sprawdziłam to podczas jazdy nagrzanym samochodem bez klimy). Świetnie też matuje, chyba najlepiej ze wszystkich podkładów matujących, które miałam. Buzia nie świeci się już po godzinie czy nawet 2-3. Dopiero pod koniec dnia zauważyłam lekkie przetarcia w strefie T i błyszczenie, ale nie było to świecenie jakby nas kto smalcem natarł, tylko blask zdrowej cery lub przypruszonej rozświetlaczem.
Podsumowując: Polubiłam ten podkład za piękne stapianie się z cerą, gładkość i matowienie i gdyby nie fakt, że szybko ciemnieje na skórze robiąc brzydkie smugi, które wyglądają na źle nałożony samoopalacz to (pal licho krycie, od tego są korektory) stałby się on moim numerem 1. Obecnie mieszam go z Revlon CS i jest to dla mnie mieszanka idealna. Revlon lepiej kryje a Ingrid pozostawia buzię gładką bez tego pudrowego nalotu no i oczywiście matuje.
Ogólnie jestem z niego zadowolona i ocenia go na 4-/5 bo jak na podkład za ok. 12 zł potrafi zaskoczyć także pozytywnie. Może producenci popracują nad tym szybkim ciemnieniem podkładu. Wtedy zacznę go kupować nałogowo :)
Rekomendowana cena półkowa podkładu to 11,42 zł i można go kupić w osiedlowych drogeriach oraz na stronie http://www.mikase.pl.
Otrzymanie kosmetyku za darmo nie wpłynęło na moją opinię.
Używałyście kosmetyków Ingrid? Jakie są Wasze wrażenia?
Pozdrawiam.
o jeszcze nie używałam, ostatnio też robię mieszanki, bo ciężko mi uzyskać dobry kolor fluidu :/
OdpowiedzUsuńJa wszystkie podkłady mieszam :)
Usuńczuję że nie poradziłby sobie z moją cerą ;D
OdpowiedzUsuńJa mam fluid Ideal Face tej marki i jestem mega zadowolona. Krycie co prawda ma średnie, ale kolor jest idealny, ładnie stapia się ze skórą i nie ciemnieje po roztarciu.
OdpowiedzUsuńNo proszę, może powinnam się go spróbować :)
Usuńszkoda, że ciemnieje i robi smugi :(
OdpowiedzUsuńja jestem takim bladziochem, że u mnie wyglądało by to strasznie :(
Nie miałam żadnego podkładu z tej firmy, ale fakt że ciemnieje już go u mnie wyklucza :/ Strasznie tego nie lubię.
OdpowiedzUsuńOjjj znam te ból z robieniem zdjęć - możesz zerknąć na moje pierwsze makijaże na blogu. Te zdjęcia to dramat i sama się dziwię, że je wstawiałam :P A co najśmieszniejsze nie zmieniłam ani aparatu, ani oświetlenia - poprostu nauczyłam się w ktorej części domu zdjęcia wychodzą najlepiej, z jakiej odległości je robić. I zawsze robię mnóstwo zdjęć i potem wybieram tylko kilka z nich :P
Niedawno napisał do mnie przedstawiciel tej firmy i z tego co pamiętam też wybrałam ten podkład, a mam bardzo jasną karnację, więc raczej nie bd zadowolona...
OdpowiedzUsuńWystarczy go zmieszać z jakimś jasnym podkładem i daje rade. W pierwszej chwili myślałam, że nie będzie między nami miłości a jedna po zmieszaniu go z Revlonem okazał się genialny. Matowienie i gładkość w tym podkładzie skradło mi serce.
UsuńNie używałam, mama go kupuje. Mój podkład z Lirene taki z pompką też ciemniał na twarzy , a był droższy od Verony
OdpowiedzUsuń