Co w kosmetyczce piszczy...#3

Wiecie co Wam powiem? Strasznie zimno na dworze...Wybrałam się dziś na zakupy a tu taki mróz na zewnątrz. Brrr...nie obyło sie bez czerwonej herbatki<3 po powrocie. A co kupiłam? Cóż, idąc na zakupy miałam jasny cel : Biedronka i Natura. Oczywiście palny planami, lista listą a ja i tak nakupiłam wszystkiego więcej :p


Idąc na miasto w oczy rzucił mi się mały sklepik zielarski (który o dziwo istnieje już ładnych parę lat (ślepa ja)). Postanowiłam zobaczyć czy w asortymencie znajdą się jakieś kosmetyki i tym sposobem wyszłam  bogatsza o szampon pokrzywowy do włosów przetłuszczających się Barwa Ziołowa (5,50zł), ujędrniający żel pod prysznic Barwy (8,50zł) i mydełko siarkowa moc także Barwy (9,50zł)



W Naturze kupiłam upatrzony wcześniej w gazetce balsam do ciała z firmy CeCe of Sweden z olejkiem arganowym. Przyznam,że w pierwszej kolejności skusiło mnie opakowanie przywodzące na myśl kraje orientalne, ale czytałam także,że to dobra firma, więc pożałowałam tych 23zł na kolejny balsam. Zobaczymy jak się sprawdzi. Dokupiłam także kolejny szampon, tym razem firmy Joanna z serii Natura z brzozy i łopianem za chyba 3,49zł.


Z racji,że obok Natury mam Rossmana nie obeszło się bez zajrzenia i tam. Dreptałam po sklepie bez większego celu oglądając i zglądając. Wreszcie do koszyka trafił krem-koncentrat do rak od Tołpy za ok. 5zł, peeling do rąk Eveliny na który skusiłam się po przeczytaniu recenzji u Glamourki89 ( 8,99zł) oraz masażer do ciała za 11zł - trzeba wreszcie wziąć się za ujędrnianie skóry i walkę z cellulitem...


W Biedronce kupiłam to o czym Wam wcześniej pisałam czyli: pomadkę do ust Lip Smacker o smaku Fanty (7,99zł), która faktycznie smakuje jak fanta^^, maska do włosów Biovax (4x 1,99zł) oraz plastry na nos PureDen ( 7,99zł)


Biorę się za testowanie niektórych produktów i powoli będą się pojawiać nowe recenzje :) A jak Wam minął dzień? Zaszalałyście z zakupami?




Czytaj dalej

Perfecta SPA czyli domowy manicure.

Mówi się,że dłonie są wizytówką człowieka a o taką wizytówkę trzeba dbać. Zima to czas gdy nasze dłonie są przesuszone, szorstkie, odmrożone i ciągle zaczerwienione. Nie każdego jednak stać na drogie zabiegi w SPA więc niektóre firmy wygodzą nam na przeciw wypuszczając ciekawe produkty do pielęgnacji dłoni.

Perfecta SPA czyli domowy manicure to tańsza ( ok. 5-6zł w Rossman) alternatywa dla profesjonalnych zabiegów. Czy tak samo skuteczna? O tym musiałam się przekonać sama...


Opis producenta:
Peeling złuszczający do rąk- zawiera sproszkowany szafir, ciekłą parafinę działającą ochronnie, łagodzące masło ze skórki pomarańczowej, glicerynę i alantoinę.
Regenerująca maska-serum do wysuszonej i spierzchniętej skóry dłoni - zawiera ciekłą parafinę działająca ochronnie, nawilżający olejek jojoba, a także regenerujący wyciąg z arniko górskiej oraz glicerynę i łagodzącą alantoinę.

Sposób użycia:
Peeling - masować mokre dłonie peelingiem przez około 5 minut. Następnie spłukać wodą i osuszyć.
Maska - po wykonaniu peelingu nałożyć na dłonie grubą warstwę,pozostawić na około 15 minut. Nadmiar wmasować.

Jak działa:

Peeling Perfecta SPA perfekcyjnie złuszcza zrogowaciały naskórek, tworzy na powierzchni skóry warstwę natłuszczającą.

Maska-serum Perfecta SPA nawilża, zmiękcza skórę, koi i tworzy na dłoniach „niewidzialne rękawiczki”.
Masło ze skórki pomarańczowej działa antywolnorodnikowo, odświeża i tonuje.
Arnika górska ma działanie wzmacniające i obkurczające, a także antyseptyczne i przeciwzapalne.

Olej jojoba zapobiega wysuszeniu skóry
Ciekła parafina tworzy ochronny film, dzięki któremu skóra nie wysycha.
Gliceryna działa silnie nawilżająco, a alantoina koi i łagodzi podrażnienia.

Skład:

Maska -serum


Peeling


Produkt to wygodna saszetka-bliźniak, 2x6 ml.  Na odwrocie znajdziemy wszelkie wskazówki odnośnie stosowania oraz składy poszczególnych kosmetyków. 

Peeling ma konsystencję masła  z mnóstwem drobinek, które cudownie masują skórę dłoni usuwając z nich martwy naskórek. Po 5 minutach relaksującego masażu dłonie wyglądają jak "nowo narodzone" - są przyjemnie gładkie, skóra jest rozjaśniona i pełna blasku. Wprost nie mogłam się na nie napatrzeć i co chwila się po nich głaskałam :p. Po szorstkiej skórze nie było śladu.


Maska -serum  ma lekką, kremową konsystencję,z czasem zmieniającą się w bardziej oleistą. Przypomina peeling,ale nie ma drobinek ścierających.  Dobrze wmasowuję się w dłonie, zostawiając na nich tłustą warstwę, która po jakimś czasie robi się nieprzyjemnie lepka. Dla wzmocnienia efektu nałożyłam na dłonie bawełniane rękawiczki na całą noc. Rankiem skóra była gładka, miękka i nieco nawilżona.


Oba kosmetyki to fajny gadżet który powinien znaleźć się w łazience każdej kobiety, która pragnie zadbać o swoje dłonie. Może efekt nie jest tak długotrwały jak po profesjonalnych zabiegach,ale widać efekty jego stosowania. Sądzę,że przy regularnym stosowaniu dłonie odzyskałyby swoją gładkość i piękny wygląd.
Osobiście polecam Perfecte SPA Domowy Manicure bo to chwila relaksu dla naszych spracowanych dłoni. Przy najbliższej wizycie w Rossku na pewno kupie jeszcze parę saszetek bo moje dłonie przez pracę i te mrozy wołają o pomstę do nieba ;)

W ofercie jest także Perfecta SPA Domowy Pedicure, który już czeka aż po niego sięgnę ;)



A może mi podpowiecie czy Perfecta ma taki szafirowy peeling do dłoni ale nie w formie saszetki?
Czytaj dalej

Kolastyna Refresh, płyn micelarny do demakijażu twarzy, oczu i ust

Opis producenta:
Słońce, wiatr, zanieczyszczenia, stres...Warunki środowiskowe oraz tryb życia osłabiają kondycję skóry, przyczyniając się do jej odwodnienia, utraty elastyczności i zdrowego kolorytu. Kolasrtna stanowi dla Twojej skóry tarczę ochronna oraz niezawodne towarzystwo podczas codziennych zabiegów pielęgnacyjnych. Dzięki technologicznie zaawansowanym formułom nasze maseczki do twarzy chronią skórę, dodają energii oraz pobudzają jej aktywność.
Unikalna kompozycja kolagenu,elastyny i glikogenu, intensywnie nawilża skórę, przywraca elastyczność oraz pobudza proces regeneracji komórek. Glinka wulkaniczna w połączeniu z Collasten Complex usuwa martwe komórki naskórka, toksyny i zanieczyszenia, przywraca skórze jędrność i właściwą równowagę.

Skład:

Działanie:
Technologia miceralna pozwala na dokładne i skuteczne oczyszczenie skóry, bez naruszenia jej naturalnej bariery ochronnej. Micele, składające się z grup hydrofilowych i lipofilowych, w zetknięciu ze skórą usuwają z jej powierzchni sebum, kurz, wszelkie inne zanieczyszczenia oraz makijaż, także wodoodporny, bez konieczności spłukiwania wodą. Płyn działa oczyszczająco i tonizująco, przywraca skórze świeżość i komfort.

Stosowanie:
Nasączyć płatek kosmetyczny płynem micelarnym i delikatnie zmyć makijaż oraz zanieczyszczenia z twarzy, oczu i ust. Preparat nie wymaga spłukiwania wodą.


Płyn micelarny Kolastyny dokupiłam sobie jako uzupełnienie wygranej. Rzadko stosuję micele bo różnie reaguje na nie moja cera a szczególnie oczy. Zachęciła mnie jednak informacja na opakowaniu,że produkt nie zawiera parabenów i został przebadany okulistycznie.




Opakowanie to plastikowa butelka zamykana na zatrzask o charakterystycznej dla Kolastyny szacie graficznej. Niewielki otwór dozujący pozwala na przemyślane dozowanie płynu.


To czego najbardziej obawiam się w przypadku płynów micelarnych do demakijażu to to,że mogą podrażnić moje oczy. Informacja na opakowaniu jednak zapewnia,że był on testowany okulistycznie więc raczej nie powinien źle wpłynąć na nasze oczy. Czy na pewno? Podczas pierwszej próby jedno oko strasznie mnie zapiekło gdy chciałam zmyć z niego makijaż. Trzeba było przemyć je zimną wodą bo zaczęło łzawić i zrobiło się lekko czerwone. Przy drugiej próbie nic się nie wydarzyło, oczy nie zostały podrażnione. Gdy kolejnym razem zmywałam makijaż oczu ponownie zapiekło mnie te samo oko co za pierwszym razem. Nie wiem z czego to wynika. Czy akurat moje prawe oko jest bardziej wrażliwe niż lewe czy po prostu ten kosmetyk jest trochę oszukany. Trzeba dodać,że płynu stosowały także moje modelki i nie uskarżały się na żadne pieczenie.

Z demakijażem twarzy i ust nie miałam żadnych problemów - zero pieczenia, zaczerwienienia czy innych obrażeń. 

Ogólnie płyn spisuje się świetnie jeżeli chodzi o demakijaż. Bez trudu zmywa nawet najgrubszą tapetę, także tą wodoodporną. Linery, maskary, kryjące pomadki, brokatowe cienie dla niego to bułka z masłem. Nie musimy trzeć jednego miejsca kilka razy by zmyć makijaż. Wystarczy raz i nie ma śladu po kosmetyku. 

Płyn działa też tonizująco: oczyszcza skórę z brudu i sebum zostawiając ją gładką i matową. Nie ma efektu ściągnięcia, nie pozostawia lepkiej warstwy na skórze, nie wysusza. 

Podsumowując: Mam mieszane uczucia względem tego płynu. Niby nie ma z nim problemów przy demakijażu ale nie rozumiem czemu pieką mnie po nim oczy jeżeli producent zapewnia że był badany przez okulistów i nadaje się do demakijażu oczu? Chyba zostanę przy chusteczkach do demakijażu...





Miałyście ten płyn? Co o nim powiecie? Czy Was też piekły po nim oczy?



Czytaj dalej

Mini rozdanie z Perfectą i Kolastyną - zapraszam :)

Kochani zorganizowałam dla Was kolejne mini rozdanie. Tym razem do wygrania są dwa zestawy: Piernikowe delicje kosmetyczne od Perfecty oraz kosmetyki Kolastyny.

(baner do pobrania)

Piernikowe delicje kosmetyczne Perfecty to zestaw cukrowego peelingu i masła do ciała o piernikowym aromacie z olejkiem z zielonej herbaty i koenzymem Q10 o którym możecie przeczytać TU



Kosmetyki Kolastyny to krem matująco-nawilżający na dzień i noc do cery tłustej i mieszanej 20+  oraz regenerujący balsam do ciała do skóry suchej.



Dodatkowo za każde 50 zgłoszeń ktoś otrzyma nagrodę pocieszenia więc sporo osób może wygrać :)


Co trzeba zrobić by wygrać:
  1. Należy być publicznym obserwatorem bloga http://kuferekmarelny.blogspot.com
  2. Polubić mój fanpage na FB Kuferek Marleny
  3. Udostępnić zdjęcie na FB lub wstawić podlinkowany baner na bloga
  4. Podać swój e -mail i zestaw który chcemy wygrać

Obserwuję jako:
Lubię na FB jako: (imię i 3 litery nazwiska)
Udostępnienie/baner: link
E-mail:
Zestaw: Perfecta/Kolastyna


Regulamin:
1. Rozdanie organizowane jest na stronie http://kuferekmarleny.blogspot.com

2.Organizatorem rozdania i sponsorem nagrody (nowe, nieużywane zestawy Pefecty i Kolastyny) jest autorka bloga  czyli Ja.

3.Czas trwania rozdania: 25.01.2014 - 01.03.2014
4. Udział w rozdaniu mogą brać osoby pełnoletnie lub niepełnoletnie za zgodą rodziców/opiekunów.  
5. Osoby, których blogi stworzone są wyłącznie w celu brania udziału w rozdaniach i konkursach nie będą brane pod uwagę.
6. Uczestnictwo w konkursie warunkuje treść powyższego posta.

7. Wzięcie udziału w konkursie jest równoznaczne z akceptacją niniejszego regulaminu. Zgłoszenia niekompletne nie będą brały udziału w konkursie.

8. Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu 3 dni od zakończenia konkursu.

9. Zwycięzca ma obowiązek podać dane adresowe w ciągu 3 dni od ogłoszenia wyników. Jeśli tego nie zrobi zostanie wybrana kolejna osoba.

10. Koszty przesyłki pokrywa Sponsor nagród. Przesyłki wyłącznie na terenie Polski. Wysyłka w ciągu 7 dni od otrzymania adresu do wysyłki.

12. Organizator zastrzega sobie prawo do zmian w powyższym regulaminie.

12. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)
Czytaj dalej

Lirene DermoProgram, peeling drobnoziarnisty

Czy ten peeling jest odpowiedni dla mnie?
To właśnie kosmetyk dla ciebie, jeśli masz cerę normalną, mieszaną lub suchą, która wymaga głębszego oczyszczenia, wygładzenia i przywrócenia blasku. Peeling doskonale wygładza i odświeża skórę. Skóra odzyskuje promienny i zdrowy wygląd. Peeling odpowiedni dla skóry w każdym wieku.

Jak działa?
Zawarte w peelingu drobinki peelingujące skutecznie usuwają martwy naskórek,pozostawiając skórę idealnie czystą i odświeżoną. Wyciągi ze świeżej cytryny i lilii wodnej zmniejsza widoczność śladów po niedoskonałościach oraz odpowiadają za jednolity koloryt skóry. Gliceryna długotrwale nawilża skórę, zapewniając uczucie komfortu bez efekty wysuszenia. Cera jest wyraźnie wygładzona i promienna.

Jak stosować?
Dwa razy w tygodniu nanieść peeling na skórę twarzy, omijając okolice oczu i delikatnie masując przez 2-3 minut. Zmyć ciepłą wodą i po zastosowaniu toniku nałóż krem Lirene dopasowany do potrzeb twojej cery.





Swoją przygodę z peelingiem Lirene zaczęłam od wersji saszetkowej i byłam nim zachwycona dlatego zapragnęłam jego pełnej wersji. Opakowanie to średnio miękka tubka o pojemności 75 ml zamykana nakrętką ( za co daję minusa gdyż ciężko się zamyka gdy ma się kosmetyk na rękach).  
Szata graficzna jest przyjemna dla oka, utrzymana w kolorze niebieskim, schludna i czytelna.





Nieduży otwór pozwala na wygodną aplikację kosmetyku i wydobycie odpowiedniej ilości.


To co lubię najbardziej w tym produkcie to konsystencja - jest żelowa z zatopionymi w niej drobinkami, które świetnie trą skórę,ale jej nie podrażniają!  Drobinki cą tak tycie,że gołym okiem widzimy tylko te grubsze niebieskie. Mam wrażenie jakbym myła twarz drobnym piaskiem.


Twarz po zmyciu kosmetyku jest wyraźnie oczyszczona i gładka. Nie ma uczucia ściągnięcia ani przesadnego wysuszenia ( chociaż mimo zapewnień producenta,że peeling jest odpowiedni też dla cery suchej to jednak bym uważała). Cera jest rozjaśniona, koloryt wyrównany a buzia przyjemna w dotyku. Po dłuższym czasie stosowania można zauważyć także zmniejszenie porów. 
Dla mnie peeling Lirene jest kosmetykiem must have jeżeli chodzi o oczyszczające zdzieraki :)


Lirene w swej ofercie DermoProgram ma także inne peelingi. Do wyboru, do koloru :)







Co sądzicie o peelingach Lirene? Stosujecie? Lubicie?
Czytaj dalej

Walentynkowa Biedronka czyli nowa gazetka promocyjna - od 30.01.2014

Czy ktoś już widział nową walentynkową gazetkę Biedronki? Jeżeli nie to zapraszam do obejrzenia tu KLIK
Cieszy mnie,że w Biedronce co jakiś czas pojawiają się kosmetyki bo są one w fajnych promocjach no i sklep mam pod nosem :p

Oczywiście ja już spisałam listę biedronkowych chciejst :)




Upatrzyłyście sobie coś ciekawego? :)

Czytaj dalej

Kolastyna, oczyszczająca maseczka do twarzy

Jakiś czas temu wspominałam Wam o mojej wygranej w konkursie Kolastyny. Pierwsze testy rozpoczęte i dziś zapraszam Was do mojej recenzji jednego z produktów.








Opis producenta:
Słońce, wiatr, zanieczyszczenia, stres...Warunki środowiskowe oraz tryb życia osłabiają kondycję skóry, przyczyniając się do jej odwodnienia, utraty elastyczności i zdrowego kolorytu. Kolasrtna stanowi dla Twojej skóry tarczę ochronna oraz niezawodne towarzystwo podczas codziennych zabiegów pielęgnacyjnych. Dzięki technologicznie zaawansowanym formułom nasze maseczki do twarzy chronią skórę, dodają energii oraz pobudzają jej aktywność.
Unikalna kompozycja kolagenu,elastyny i glikogenu, intensywnie nawilża skórę, przywraca elastyczność oraz pobudza proces regeneracji komórek. Glinka wulkaniczna w połączeniu z Collasten Complex usuwa martwe komórki naskórka, toksyny i zanieczyszenia, przywraca skórze jędrność i właściwą równowagę. 

Składniki
Agua, Koalin, Urea, Glycerin, Talc, Magnesium Aluminum Silicate, Polyacrylamide, C13-14 Isoparaffin, Laureth-7, Soluble Collagen, Glycogen, Hydrolized Elastin, Xanthan Gum, Polysorbate 20, Tocopherol, Linoleic Acid, Retinyl Palmitate, Biotin, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, {arafum, Sodium Hydroxide.

Stosowanie:
Nakładać równomiernie na oczyszczoną skórę twarzy, szyi i dekoltu, omijając okolice oczu. Pozostawić na skórze 10-15 minut, a następnie zmyć ciepłą wodą. W celu uzyskania rezultatów, stosować dwa razy w tygodniu.


Maseczkę otrzymałam w tradycyjnej saszetce o pojemności 10 ml. Sama szata graficzna jest dość prosta i skromna ale dzięki temu czytelna i schludna. Kolorem i konsystencją maseczka nie różni się od innych maseczek - gęstawa o szaro-zielonakwym kolorze. Nakłada się bez większego problemu a po upływie wyznaczonego czasu tak samo bezproblemowo się zmywa.

Maseczka jest wydajna i można ją podzielić na dwa użycia chociaż żałuję,że nie jest ona w dwóch osobnych saszetkach - byłoby bardziej higienicznie. 

Po zmyciu kosmetyku cera jest odświeżona, oczyszczona, zauważyłam nawet delikatne zwężenie porów. Lekko napina skórę i wysusza co może stwarzać drobny dyskomfort dla osób z suchą cerą. 

Nigdy nie miałam do czynienia z maseczkami od Kolastyny ale spodobało mi się działanie maseczki oczyszczającej. Buzia po niej jest przyjemnie gładka i odświeżona. Czułam jakby była odprężona i ukojona.

Podsumowując: Maseczka godna polecenia chociaż efektami nie różni się wiele od innych maseczek oczyszczających dobrych firm. Nie mniej jednak warto wiedzieć,że kolejna firma ma w zanadrzu dobry i sprawdzony produkt :)


Czytaj dalej

Iwostin Purritin, żel do mycia twarzy dla skóry tłustej skłonnej do zmian trądzikowych.

Pielęgnacja skóry  twarzy to podstawa jej pięknego wyglądu. Każda z nas chcę mieć cerę bez skazy, dobrze nawilżoną, gładką i promienną. By to osiągnąć stosujemy przeróżne kremy, żele, maści...
Jednak każda z nas ma inny rodzaj cery która ma swoje indywidualne potrzeby. Ja jestem posiadaczką cery tłustej z skłonnościami do trądziku dlatego będąc pewnego razu w aptece pani farmaceutka poleciła mi żel do mycia twarzy Iwostin seria Purritin przeznaczony do cery tłustej i trądzikowej.





Opis produktu
Żel do mycia twarzy Iwostin Purritin dokłądnie oczyszcza skórę tłustą skłonną do zmian trądzikowych i wrażliwą. Ogranicza powstawanie zmian trądzikowych poprzez normalizację pracy gruczołów łojowych i ograniczenie rozwoju bakterii P.acnes. Zapobiega wysuszaniu skóry i łagodzi podrażnienia.

Składniki aktywne:
Zincidone®-Innowacyjne połączenie cynku i molekuły PCA (sól cynkowa kwasu PCA), która ułatwia jego wnikanie w skórę - reguluje wydzielanie sebum i zapobiega powstawaniu zmian trądzikowych.
Cobiostab 400 (Diisethionate Hexamidine)-Składnik wykazujący silne działanie ograniczające rozwój bakterii, zarówno Gram+ jak i Gram- w tym Propionibacterium acnes oraz działanie grzybostatyczne.
Alantoina-Ma właściwości wygładzające i zmiękczające skórę. Usuwa spękania i zgrubienia. Łagodzi podrażnienia.
Wyciąg z aloesu-Działa przeciwzapalnie i hamuje rozwój bakterii. Aktywizuje układ odpornościowy i pomaga w utrzymaniu równowagi kwasowo-zasadowej. Łagodzi podrażnienia.
Physiogenyl®-Działa energizująco, stymuluje wzrost i regenerację komórek. Ogranicza wykwity trądzikowe. Stanowi doskonale źródło energii oraz cennych pierwiastków śladowych, takich jak cynk i mangan. Zapewnia również odpowiedni poziom nawilżenia naskórka.


Opakowanie żelu to miękka tubka o pojemności 150 ml stojąca na głowie, zamykana na klapkę. Taka forma najbardziej mi odpowiada. Kosmetyk łatwo wycisnąć, nie trzeba nic zakręcać i odkręcać. Otwór dozujący także jest na plus. Nieduża dziurka pozwala na dozowanie takiej ilości żelu jaki chcemy.
Konsystencją Iwostin nie odbiega od innych żeli do mycia twarzy. Jest gęstawy i przezroczysty.  Zapach żelu przypadnie chyba każdemu do gustu. Jest  trudny do zidentyfikowania, ale delikatny dzięki czemu nie  uprzykrza nam codziennego mycia. 
Według wskazówki umieszczonej na opakowaniu żel powinniśmy stosować codziennie rano i wieczorem nakładając go na zwilżoną skórę twarzy i lekko masując. Następnie zmyć ciepłą wodą.
Ja żel stosuję przeważnie rano by oczyścić skórę z resztek maści leczniczych, które przepisane mam od dermatologa. Wieczorem myję nim buzię tylko wtedy gdy uprzednio robiłam demakijaż by zmyć resztki podkładu.
Jakie są efekty stosowania żelu Iwostin? W moim przypadku przyznam że niewielkie. Producent obiecuje,że dzięki temu produktowi niedoskonałości skóry się zmniejsza. U siebie nie zauważyłam żadnych zmian w tej kwestii, Owszem skóra jest oczyszczona, nie ma efektu ściągnięcia ani przesuszenia. Jednak mam wrażenie,że po nim robi się jeszcze bardziej tłusta. Zmiany skórne nie zniknęły, ba, nawet się nie zmniejszyły. Jedyne co mogłam zauważyć to lekkie złagodzenie stanów zapalnych.

Podsumowując: Żel do mycia twarzy Iwostin Purritin jak dla mnie nie różni się zbytnio od innych tego typu kosmetyków. Dobrze oczyszcza skórę, chociaż słabo się pieni. Jednak jeżeli chodzi o ograniczenie powstawania zmian trądzikowych to niestety nie zauważyłam u siebie rewelacji. Może przy stosowaniu wszystkich kosmetyków z tej serii efekty byłyby widoczne.

Cena: ok.25zł/150ml
Dostępność: apteki 


Używałyście produktów Iwostin Purrtin? Może polecicie który warto kupić?
Czytaj dalej

Chwalę się...

Witajcie,

ostatnio na blogu nudnawo a to z braku weny i czasu. Po 12h pracy człowiek myśli tylko o kąpieli i spaniu. Nie mam czasu by ogarnąć porządnie bloga i recenzję, na szczęście udało mi się zmienić szatę graficzną za co gorąco dziękuję Cathy z Just Stay Classy ( buziaki dla ciebie :**)

Jednak chciałabym się Wam czymś pochwalić. Otóż, jak niejedna z Was biorę udział w różnych konkursach i rozdaniach,do tej pory z marnym skutkiem no ale nie dla samych wygranych żyje człowiek. W  tamtym tygodniu  jednak szczęście się do mnie uśmiechnęło i posypały się nagrody. Pierwszą był kubek termiczny ( a nawet dwa) z radia Vox FM, którego namiętnie słucham w pracy z powodu dobrej muzyki i zabawnych prowadzących.


Drugą nagrodą były kosmetyki Kolastyny, które wygrałam u Dimipedi. Wielkie było moje zaskoczenie gdy weszłam na pocztę i przeczytałam meila,że wygrałam. Że ja? Kolejne zaskoczenie przyszło wraz z paczką. Tyle kosmetyków i wszystkie idealnie trafione w mój gust. Buźka do tej pory mi się cieszy :)


Na tym jednak nie koniec gdyż przeglądając banery z rozdaniami spostrzegłam,że jedno się skończyło więc z ciekawości zajrzałam czy są wyniki ( a nóż widelec wygrałam?). Przeglądam listę zwycięzców i nie ma mnie :( jednak zaraz pojawia się nagłówek "nagroda pocieszenia" i niejaka Marlena P. Serce zabiło mocniej bo by się zgadzało,ale wiem że w blogosferze jest jeszcze jedna Marlena ( którą pozdrawiam :)). Piszę więc do Pauli z Land of bliss czy to chodzi o mnie. Tak! Okazało się,że i u Pauli wygrałam nagrodę :) 


A dziś się dowiedziałam,że w konkursie organizowanym przez Olico i Peerfectlly wygrałam rabat -15% do dowolnego sklepu Olico :) 


Ze wszystkich nagród jestem bardzo zadowolona no i mam nadzieje,że dobra passa mnie nie opuści. Szkoda tylko,że w lotka wygrać jakoś nie mogę ;P



Dobranoc :)









Czytaj dalej

Wibo - czyli mój sylwestrowy mani

Witajcie,

nie przepadam za malowaniem pazurków bo są szerokie, nierówne i w ogóle wstyd je pokazywać. Jednak gdy przechadzam się między półkami z kolorówką zawsze wrzucę do koszyka jakiś lakier, czasem nawet w liczbie mnogiej ;)








Lakiery Wibo lubię za dużą gamę kolorystyczną i przystępną cenę więc tuż przed sylwestrem skusiłam się na dwa z nich.

Zawsze miałam ochotę na czarny lakier. Kojarzył mi się ze zbuntowaną, niegrzeczną dziewczyną zaś złoty to kolor luksusu oraz elegancji. W połączeniu wychodzi stylowy mani w sam raz na imprezę sylwestrową.




Czarny lakier mieści się prostokątnej buteleczce o pojemności bodajże 7ml (nie jest napisane). Jego nr to 34 i pochodzi z serii witaminowej czyli zawiera witaminy A, C, E oraz wapń i proteiny.Ma wąski, standardowy pędzelek, którym łatwo nakłada się lakier i nie pozostawia smug.
Typowa konsystencja dobrze się rozprowadza po płytce, a już jedna warstwa dobrze ją kryję (jednak najlepiej nałożyć jeszcze jedną by wydobyć głębie czerni). Lakier po wyschnięciu ma piękny połysk ale ja zmatowiłam go top coat z Inglota
Jednak mimo pięknego odcienia i dobrego krycia lakier ma jedną acz znaczącą wadę : nie przechodzi próby czasu. U mnie zdarł się już podczas zmywania naczyń po imprezie a i wcześniej łatwo przychodziły mu odpryski.

Złoty lakier pochodzi zaś z serii Glamour Nails i jest go w buteleczce 9, 5ml. Ma piękny złoty kolor z drobinkami oraz szerszy nieco pędzelek od poprzednika, nie mniej jednak także dobrze się nim maluję.
Konsystencją nie różni się od innych lakierów. Dobrze kryję nawet przy pierwszej warstwie jednak i w tym przypadku nie zdaje testu na trwałość. Mimo że po imprezie były jedynie niewielkie otarcia na końcówkach  paznokci to następnego dnia w pracy przy większym wysiłku zdarł się prawie całkiem z paznokci.

Podsumowując: Oba lakiery są naprawdę piękne. Mają świetne kolory i nie najgorsze krycie. Niestety ich trwałość zostawia wiele do życzenia ale czego można wymagać po takich tanioszkach ;)
Czytaj dalej

Tegoroczne chciejstwa

Nie całe dwa tygodnie temu pożegnaliśmy stary rok  a ja już mam listę chciejst, które bym chętnie przygarnęłaby w nowym roku. Niestety zmuszona jestem przystopować z wydawaniem pieniędzy gdyż wisi nade mną widmo utraty pracy :( Nie mniej jednak chcę Wam pokazać na co w tym roku mam chcicę :D










  • O.P.I Russian Navy Matte 
  • Pędzel do podkłądu Sigma F82
  • Torba Aldo




    • L'biotica Biovax odzywka do paznokci
    • New Vita Lash serum do rzęs
    • Lime Crime Eyeshadow Helper 






    • Palety Sleek
    • Kosmetyki Lily Lolo
    • Kosmetyki the Balm



    Chyba nie muszę wyjaśniać dlaczego chce te rzeczy. Każda z nich zasłynęła już w blogosferze i zdobyła swoich fanów a ja chcę być kolejnym :D
    Czytaj dalej

    Inglot 3S Stage Sport Studio, puder matujący prasowany

    Nowa linia sypkich i prasowanych pudrów matujących Inglot powstała w oparciu o najnowsze technologie, by zapewnić skórze świeży, idealnie zmatowiony wygląd w każdej sytuacji. Pudry dostępne w trzech uniwersalnych kolorach doskonale dopasowują się do odcienia skóry, usuwają nadmiar sebum gwarantując nieskazitelny efekt przez wiele godzin. 
    - wizaż.pl


    Puder znajduje się w okrągłym, czarnym puzderku z lusterkiem, zapakowany w kartonowe pudełeczko z nazwą oraz wszystkimi ważnymi informacjami. Jest go niewiele bo raptem 5g i przy codziennym stosowaniu bardzo szybko się kończy.




    Jest to puder prasowany o bardzo miałkiej konsystencji. Dobrze nakłada się pędzelkiem jak i puszkiem. Ma aksamitne wykończenie i sprawia,że buzia jest gładka w dotyku. Potrafi zmatowić na bardzo długo. U mnie utrzymuję się na twarzy nawet 3h w sprzyjających warunkach  ( uwierzcie, przy mojej tłustej cerze to bardzo długo). Nawet gdy buzia zaczyna się świecić wystarczy zmatowić ją bibułką, nie trzeba ponownie przypudrowywać twarzy bo puder tak dobrze przywiera do skóry,że nawet pod koniec dnia pod palcami czujemy jego aksamitność. 




    Dla niego zdradziłam swój dotychczasowy puder z Inglota - Looser Powder, ale gdy poczułam ten aksamit na twarzy wiedziałam,że chce go mieć. W przeciwieństwie do innych pudrów, nawet tych matujących tylko przy 3S moja cera po przypudrowaniu nie jest lepka więc nie muszę nakładać go w ogromnych ilościach.

    Ja posiadam odcień transparentny, który bardzo ładnie i naturalnie wykańcza makijaż nie tworząc przy tym maski. Jednak i to cudeńko ma wady a mianowicie lubi podkreślać skórki i krostki, więc raczej nadaje się dla osób z cerą bezproblemową. Nie mniej jednak jest to mój pudrowy faworyt i mimo ceny nieadekwatnej do ilości mam już drugie opakowanie i czaję się na trzecie w beżowym odcieniu.

    Cena: 40zł / 5g w salonach Inglot. 




    Czytaj dalej

    SOTHYS Paris Energizing day cream

    Dawno temu ( a konkretnie TU) wspominałam Wam o paczce od ofemini.pl, w której znalazł się krem do twarzy firmy Sothys. Krem otrzymałam w wersji pełnowymiarowej do testowania. Nie powiem Wam może o nim zbyt dużo ale jednak warto cokolwiek wspomnieć.


    O firmie: Sothys to uprzywilejowany partner salonów piękności i spa od 60 lat. Sothys, świat emocji i uczuć, legenda reprezentująca elegancje i prestiż w salonach piękności i spa na całym świecie.


    Czytaj dalej

    Cienie Chic od Pierre Rene

    Czy też tak macie, że jak nachodzi Was dołek lub jesteście zdenerwowani to robicie zakupy i kupujecie rzeczy, które potem okazują się niepotrzebne tylko dla tego,że były np. w promocji lub miały ładne opakowanie? Ja niestety tak mam. Ostatnio gdy się zdenerwowałam dość mocno, chwyciłam torbę i poszłam na zakupy. Oczywiście szybko okazało się,że w portfelu pustaka ale i tak zrobiłam mały zakup - mianowicie kupiłam dwa cienie Pierre Ren. Tanie w ładnych kolorkach, czemu by nie?


    Szykowne, pojedyncze cienie do powiek. Bestselery w kolorystyce oraz nowości w formułach gwarantują satysfakcję wyboru tego kosmetyku. 
    W ofercie propozycje matowe, satynowe, metaliczne, silikonowo - mineralne, szafirowe. Łatwe i komfortowe w aplikacji, o ultradelikatnej konsystencji gwarantującej długotrwały gładki makijaż. Hypoalergiczne. 



    -wizaż.pl


    Oba cienie zamknięte są w małych plastikowych pojemniczkach na zatrzask, tak mocny,że miałam z początku problem z ich otworzeniem :p. Wygodne w użyciu, małe ( po 1,5g każdy) więc idealnie wpasują się w każdą kosmetyczkę.  

    Jasnoróżowy cień to nr 109 Romance. Jest delikatnie perłowy o przyjemnej, miękkiej konsystencji. Bardzo łatwo nakłada się go na oko nawet bez bazy. Nie roluję się,nie osypuję ani nie znika od razu z oka.Nadaje się jako rozświetlacz i kolor bazowy.


    Cień w odcieniu mocnego różu/fuksji to nr 113 Last Call. Jest to cień metaliczny o bardzo miękkiej konsystencji. Jest mocno napigmetnowany i ma rewelacyjny kolor. Niestety po nałożeniu na oko doznałam rozczarowania. Przy próbie roztarcia cień się osypał i prawie znikł z powieki. Pomyślałam <No trudno, kolejny bubel> i już miałam go wrzucić na dno szafy gdy przyszedł mi pewien pomysł do głowy. Zmieszałam cień z duraline od Inglota i uzyskałam cudowny kremowy liner do oczu! W tej postaci cień sprawdza się genialnie. Ma piękny, wyrazisty kolor o metalicznym blasku. W taki oto sposób cień dostał drugą szansę ;)


    Przyznam,że za taką cenę (ok. 7zł za cień) nie spodziewałam się wielkiego szału ale czuję się mile zaskoczona szczególnie cieniem Romance, który bardzo ładnie rozświetla oko i długo się na nim utrzymuję. Last Call mimo małych trudności też zdaje egzamin gdy mam ochotę na kolorową kreskę.

    Pewnie jeszcze przyjże się kosmetykom Pierre Rene bo zaciekawiły mnie te cienie. Mają bardzo szeroką gamę kolorystyczną i formuły. Każdy znajdzie swego ulubieńca wśród nich.

    Na wizaz.pl podkład Skin Balance Pierre Rene jest porównywany do kultowego Revlon Colorstay a nawet lepszy. Hm, może się skusze :) A na koniec makijaż z kreską ;)






    Czytaj dalej