Dużymi krokami zbliżamy się do końca 2015 roku. Jak w każdym roku, tak i w tym w moje ręce wpadło kilka produktów, które stały się moimi ulubieńcami albo chociaż wzbudziły moją sympatię. .
Zacznę od kosmetyków i akcesoriów kosmetycznych, wszak to blog urodowy. O większości mogliście czytać na łamach bloga - o reszcie przeczytacie wkrótce.
- Złuszczająca maska do stóp od L'biotica - gdy tylko stały się modne, zapragnęłam je mieć. Skarpetki złuszczające. Wybawienie dla spierzchnięty, zrogowaciałych stóp. Te z L'biotici mają duże rozmiary co jest dla mnie sporym plusem z racji sporej stopy, są niedrogie i bardzo skuteczne. Mój sprzymierzeniec w pielęgnacji stóp! Więcej o masce tutaj.
- Kosmetyki Himalaya Herbals - to moje odkrycie tego roku. Zarówno pianka do mycia twarzy jak i peeling, które miałam okazje testować podbiły moje serce. Produkty idealne dla cery tłustej, mają przyjemny skład i niewielką cenę. Więcej o piance i peelingu tutaj tutaj
- Chińskie pędzle z Aliexpress - ostatnimi czasy strona stała się mocno popularna nie tylko wśród blogerek. Oferuje nieograniczoną ilość produktów wszelakiej maści od kosmetyków, poprzez ubrania i zabawki oraz sprzęty domowe i elektronikę na sex gadżetach kończąc. Ja póki co zaopatrzyłam się w kultowe już puchacze i set eyes brushes. Pędzle po pierwszych macankach wydają się solidne i trwałe oraz niezwykle miękkie! Zobaczymy jak będą się sprawdzać po miesiącach użytkowania.
- Arganowy olejek z kwasem hialuronowym do mycia twarzy od Bielenda - tak jak pisałam w recenzji: nie szczególnie przepadam za marką, ale akurat ten olejek przypadł mi do gustu. Nie jest on moim ulubieńcem, ale ma to "coś" co mi się spodobało i dlatego chętnie go używam. Więcej o olejku tutaj
- No Limit Lash Mascara od Gosh - używałam wiele tuszy do rzęs i mam już kilku ulubieńców. W tym roku dołączył do nich tusz marki Gosh bo ładnie podkreśla i wydłuża moje rzęsy. Więcej o tuszu tutaj
- Delikatny szampon Nivea Baby - niby żadne cudo a jednak w owym czasie jako jedyny potrafił ukoić mój skalp i załagodzić swędzenie wywołane innym szamponem. Do tego sprawia,że włosy są miękkie, puszyste no i świetnie nadaje się do mycia pędzelków:) Więcej o szamponie tutaj
- Oczyszczający peeling od Sylveco - marka, która podbiła wiele serc ale także wiele rozczarowała. Ja zakochałam się w tym peelingu bo pozwalał mojej cerze poczuć się czystą i oczyszczoną. Na pewno do niego wrócę gdy wykończę setkę innych napoczętych peelingów :) Więcej o peelingu tutaj
- Szminka Color Sensational The Creamy Mattes od Maybelline - tegoroczna nowość, która mnie zachwyciła. Posiadam odcień 930 czyli ciepły beż i według mnie jest to idealny odcień do dziennych makijaży, szczególnie dla tych którzy tak jak ja kochają maty na ustach. Więcej o szmince tutaj
- Color Tattoo od Maybelline - kolejny kultowy produkt w makijażu. Osobiście posiadam 5 odcieni ale Tough as Taupe stał się moim ulubieńcem. Idealnie nadaje się do podkreślania nie tylko oczu ale także brwi. Wygodnie się nakłada i jest nie do zdarcia. Recenzja wkrótce.
- VIP Gold Super Plus BB Cream od Skin79 - któż nie chciałby wyglądać tak pięknie i świeżo jak Koreanki? Marka Skin79 pomoże nam osiągnąć ten efekt. Prócz kosmetyków do pielęgnacji, marka posiada także kosmetyki do makijażu. Między innymi właśnie krem BB Vip Gold, który sprostał moim oczekiwaniom wobec podkładów. Nie jest on ideałem nad ideałami, ale póki co stoi na czele ulubieńców. Więcej o podkładzie tutaj
- Odbudowujący szampon pszeniczno-owsiany od Sylveco - kolejny produkt naszej rodzimej marki, który wpasował się w listę ulubieńców. I pomyśleć,że trafił do mnie całkiem przypadkiem dzięki wymiance podczas jednego ze spotkań blogerskich... Szampon sprawia,że moje włosy są tak gładkie w dotyku,że mogłabym je głaskać i głaskać....Recenzja wkrótce.
To tyle jeżeli chodzi o kosmetycznych ulubieńców. Jednak nie samymi kosmetykami żyje człowiek. Drugą rzeczą, którą lubię zaraz po kosmetykach są książki. Jako dziecko nie lubiłam czytać. Szkolne lektury były dla mnie zmorą i największą karą. Dopiero w gimnazjum zapałałam namiętnością do książek za sprawą Sagi o Ludziach Lodu norweskiej pisarki Margid Sandemo. Potem było już z górki. Głownie sięgam po książki fantasy i science fiction a także lekkie kryminały i książki historyczne przeplatane fantastyką.
Głównie lubuję się w fantastyce polskiej, chociaż zdarza mi się sięgać po zagranicznych pisarzy jak np. Olga Gromyko, Dan Brown, J.K. Rowling czy swego czasu Anne Rice. Tylko Tolkiena nie mogę ugryźć :)
Z polskich twórców fantasy mam dwóch swoich ulubieńców: Andrzeja Pilipiuka i Jacka Piekarę. Poza nimi czytuję także Jarosława Grzędowicza, Rafała Dębskiego, Jakuba Ćwieka, Jacka Komudę, Tomasza Kołodziejczaka czy Sapkowskiego.
Jednak są takie książki po które sięgam ponownie, mimo że mogłam je już czytać setki razy. Należą do nich...
Głównie lubuję się w fantastyce polskiej, chociaż zdarza mi się sięgać po zagranicznych pisarzy jak np. Olga Gromyko, Dan Brown, J.K. Rowling czy swego czasu Anne Rice. Tylko Tolkiena nie mogę ugryźć :)
Z polskich twórców fantasy mam dwóch swoich ulubieńców: Andrzeja Pilipiuka i Jacka Piekarę. Poza nimi czytuję także Jarosława Grzędowicza, Rafała Dębskiego, Jakuba Ćwieka, Jacka Komudę, Tomasza Kołodziejczaka czy Sapkowskiego.
Jednak są takie książki po które sięgam ponownie, mimo że mogłam je już czytać setki razy. Należą do nich...
- Cykl inkwizytorski - Fabuła toczy się w alternatywnej rzeczywistości wczesnego renesansu. W historii tego uniwersum, w roku 33 Chrystus nie umarł, lecz zszedł z krzyża i wraz z Apostołami wymordował swych wrogów i objął władzę nad światem. Państwo Jezusowe w zmienionej formie trwa aż do czasów współczesnych bohaterów, rządzone przez fanatyczny kler oraz Inkwizytorium – organizację niszczącą wszelkie przejawy herezji. Jednak jest to też świat fantastyczny. Tu wiedźmy i czarnoksiężnicy naprawdę odprawiają mroczne, magiczne rytuały, a demony przybywają z innych światów, by ingerować w życie ludzi. Głównym bohaterem cyklu jest Mordimer Madderdin, zagorzały inkwizytor, który jednak nie stroni od przyziemnych uciech. Jednak jako jeden z nielicznych swych braci dzielnie strzeże wiary i tępi wszelkie herezje i grzeszników. Mimo,że Piekara zaczął pisanie cyklu od końca a potem wrócił do młodych lat głównego bohatera, całość czyta się lekko i przyjemnie chociaż chwilami powtarzalny schemat może trochę znudzić. Nie mniej jednak jest to jeden z moich ulubionych cyklów.
- Zbiór opowiadań - Moja przygoda z twórczością Pilipiuka zaczęła się od cyklu Jakuba Wędrowycza i jest to chyba jego najpopularniejszy cykl. Zaraz po nim najczęściej sięgam po zbiór opowiadań. Jak w kalejdoskopie przewijają się w nich mało znane epizody, artefakty innych epok, alternatywy historyczne, zapomniane wynalazki. W kolejnych książkach oprócz bohaterów jednorazowych pojawiają się trzy postaci: Buszujący po bezkresach carskiej Rosji syn zesłańca, lekarz epidemiolog, doktor Paweł Skórzewski, współczesny archeolog – paranoik Tomasz Olszakowski oraz Robert Storm – także współczesny nam oderwany od rzeczywistości detektyw, poszukiwacz antyków i kolekcjoner osobliwości. Wszyscy trzej regularnie mają do czynienia z dotknięciem nienazwanego – wplątują się w wydarzenia których nie sposób wyjaśnić racjonalnie.
- Cykl Ostatnia Rzeczpospolita - W uniwersum Ostatnia Rzeczpospolita trwa nieustanna walka na miecze i bomby, runy i satelity, relikwie i karabiny
Tylko jeden człowiek może bezpiecznie przedrzeć się przez Kurtyny Horyzontu i zdobyć cenne informacje. Ten człowiek to Kajetan Kłobucki – tajny wysłannik hetmana do zadań specjalnych, były żołnierz o wyjątkowych zdolnościach, inteligencji i sile, który nie pogodził się ze stratą siostry. A wszystko to w cieniu Warszawy i niezwykłych walk o przetrwanie. Ten cykl to moje odkrycie tego roku. Niełatwa w odbiorze, mocna i wciągająca książka, gdzie człowiek ramie w ramie z elfem idzie na wojnę przeciwko magicznym hordom atakującym ziemię bo przecież więcej ludzi czytało Tolkiena niż Biblię...
Przy okazji książek - do ich czytania niezbędna jest odpowiednia atmosfera. Będąc w domu zawsze zapalam sobie zapachową świeczkę lub wosk by przy okazji rozkoszować się pięknymi zapachami. W tym roku, dzięki SoB odkryłam naszą rodzimą markę, która tworzy cudowne świeczki, lampiony, woski, podgrzewacze i wiele więcej...Fabryka Świec Light.
Zakochałam się głównie w ich świeczkach w słoiczkach bo mają sporą gamę cudnych zapachów i do tego są dużo tańsze niż znane wszystkim YC.
To tyle odnośnie moich ulubieńców roku 2015. Czy któryś z nich jest także Waszym ulubieńcem?
Pozdrawiam.
Niestety nic nie znam, trzeba nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńUwielbiałam piankę z Himalaya Herbals jesienią, gdy moja skóra się troszkę buntowała ;) Poza tym lubię peeling z Sylveco i chińskie puchacze :D
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego 2016 :)
OdpowiedzUsuńchyba przeczytam te książki :)
OdpowiedzUsuńOho! Chętnie poznam Fabrykę Świec Light, bo rozkochały mnie w sobie YC (choć zarzekałam się,że nie uległam modzie i szale na te woski) :)
OdpowiedzUsuńKosmetyki Himalaya Herbals zbyt do mnie nie przemówiły. Fajnie, że Ty je polubiłaś :-)
OdpowiedzUsuń